Jeżeli:

1. jesteś ciągle zmęczona,
2. często przysypiasz,
3. masz problemy z formułowaniem myśli,
4. przytyłaś nagle bez powodu (jadłaś to co przedtem),
5. często się denerwujesz bez powodu,
6. płaczesz i rozpaczasz z błahych powodów,
7. wyolbrzymiasz problemy,
8. masz szorstką, spękaną skórę mimo stosowania kosmetyków,
9. włosy ci się łamią,
10 masz grubszy chrypkowy głos,
11. Ciągle jest Ci zimno,

NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ ŻE TO TWOJA WINA. ZRÓB BADANIA TARCZYCY! DAJ SOBIE SZANSĘ!

środa, 1 maja 2013

W więzieniu - robię podkop.

Wiem co mi jest i jest mi lżej. Czeka mnie leczenie. Niedługo mam wizytę u endokrynologa. Z tego co czytałam po uzupełnieniu hormonów tarczycy, których mi brak objawy powinny ustąpić. Zresztą znam takie przypadki na własnym podwórku - wśród znajomych. Więc wzejdzie dla mnie jeszcze słońce?

A na razie ... Na razie próbuję dostrzegać i się cieszyć małymi radościami. Kwiatki mi na balkonie zakwitły i cieplej się jakby zrobiło :) A wiosenny powiew i świergot ptaszków przenika nawet tu przez kraty więzienia i niesie ze sobą nadzieję :)

Szukam wiec nowych sprzymierzeńców i mam nadzieje ich znaleźć. Kilku już mam przedstawię ich następnym razem.

Zamknięcie w więzieniu Hashimoto - depresja

Najgorsze co mnie spotkało, zaczęło się w lutym tego roku. Prowadziłam aktywne życie, miałam mnóstwo zajęć. Praca, dom dwójka dzieci. Do tego realizowałam swoje pasje - chciałam upiększyć własnoręcznie nasze mieszkanie, parałam się wyrobem biżuterii decoupage-em, prowadziłam blog robótkowy.

Nagle przestałam mieć siły na wszystko, ale nie fizyczne - psychiczne. Powoli "odcinałam" z planu zajęć kolejne mniej ważne punkty. Nie mogłam się zmobilizować do działania. Ciągle odkładałam na potem nawet ulubione wcześniej zajęcia. Bywały chwile, kiedy moje myśli były rozproszone, czułam w głowie chaos. A do tego zaczęłam się izolować od otoczenia. Wydawało mi się, że inni patrzą na mnie nieżyczliwie. Z wesołej często żartującej kobiety stałam się ponurakiem. Przestałam się nawet uśmiechać. Większe skupiska ludzi budziły u mnie niechęć i złe samopoczucie.

Ale co gorsza zmieniła się też moja osobowość. Przestałam być cierpliwa dla najbliższych. Zaczęłam częściej się irytować. W ostatnie fazie, w której teraz jestem, doszło rozpaczanie bez powodu. Czasem  rano to po prostu nie mam siły, żeby wstać, ubrać się działać. Płaczę z byle powodu, odczuwam presję i stres, a to wszystko nie ma zupełnie uzasadnienia w mojej sytuacji życiowej.

Jak się nad tym zastanowić mam wiele powodów do radości. Kiedyś nawet nie musiałam samej sobie tego uzasadniać. Dziś, zanim wstanę muszę wymienić sobie w myśli te wszystkie dobre rzeczy które mnie w życiu spotkały po to by mieć siły do działania. Modlę się o spokój i chyba tylko dzięki temu jeszcze jakoś funkcjonuję.

Japończyku coś Ty mi zrobił?!

Doczytałam się, że jest to choroba rozwijająca się powoli i niezauważanie. Nie wiem więc tak naprawdę jak długo sobie u mnie działała zanim Pan doktor zrobił jej "Aj gacia" (takie spolszczenie z ang. "mam cię"). Jednoznaczną diagnozę znam od soboty.  Podejrzewam jednak Japończyka o działanie od co najmniej 5 lat.

Zaczęło się w 2008 od nasilających się w porze letniej silnych obrzęków z czasem obrzęki były coraz silniejsze i zaczęłam się regularnie odwadniać (farmakologicznie).
Już w 2010 wykryto u mnie chwilowe napady bradykardii (obniżenie tętna poniżej 50 uderzeń na minutę). jednak kardiolog stwierdził, że serce jest zdrowe. Sprawdzono więc poziom TSH - był w normie a nawet nieco poniżej, jednak dalej pojawiały się inne typowe objawy : zmęczenie (przysypiałam w pociągu), omdlenia, osłabienie koncentracji, zaburzenia pamięci,  osłabienie perystaltyki jelit (silny ból brzucha i brak jakiejkolwiek zdiagnozowanej przyczyny - miesiąc czasu się męczyłam- biegałam po szpitalach i nikt nie wiedział co mi jest), łamliwość włosów (włosy w ogóle zmieniły fakturę stały się cienkie i spuszone), suchość skóry , niekontrolowany przyrost wagi .

Oczywiście, że byłam u lekarza. Stwierdził, że większość tych objawów te są spowodowane nadwagą (tym bardziej że TSH w normie). Nigdy nie byłam specjalnym szczupaczkiem, więc z pokorą uznałam wyrok i zabrałam się za odchudzanie. Wybrałam sobie dietę Dukana i tu szok. Gdy koleżanka z pracy (starsza ode mnie) schudła 20 kg po 4 m-cach, ja po stosowaniu jej rygorystyczne przez 7 m-cy schudłam ledwo 15 kg. Ona była już w fazie utrwalania a ja cały czas w naprzemiennej. Czułam jakby mi coś przeszkadzało. W zasadzie pozostałam na tej diecie tzn. jadłam tylko mięso i warzywa. Potem włączyłam owoce, a mąki pszennej i cukru nie jem do dziś. Po schudnięciu czułam się rzeczywiście lepiej. Wiele objawów złagodniało, choć nie ustało całkowicie.

Jednak efekt jojo dał znać o sobie i po dwóch latach byłam w punkcie wyjścia, a nawet dalej. Objawy znów się nasiliły. Szczególnie zmęczenie i obrzęki. Sama wiedziałam, że trzeba coś z tym zrobić, ale moje ciało krzyczało na samą myśl o powrocie do diety Dukana. Więc spróbowałam czegoś innego.

Kilka lat wcześniej piłam olej lniany i działał on na mnie rewelacyjnie. Schudłam bardzo ładnie i łagodnie. Postanowiłam znów go zażywać.W listopadzie zaczęłam przyjmować 3 łyżki dziennie. Kupiłam też orbitreka do ćwiczeń i ćwiczyłam najpierw 15 potem już 30 min dziennie. I ..... nic. Zwiększyłam więc dawkę oleju do 6 łyżek. Bardzo poprawił się wygląd mojej skóry. Przestała być przesuszona. Poprawiła się też moja odporność na przeziębienia. Ogólnie poczułam się lepiej ale waga nie drgnęła pomimo wprowadzenia dodatkowych ćwiczeń. Znowu jakby coś mi przeszkadzało.

Pomyślałam że to kwestia braku błonnika, bo przedtem jadłam olej w postaci białego serka na chleb razowy, a teraz nie jem chleba w ogóle. Więc zaczęła jeszcze jeść jogurt z musli. Niby lepiej ale jaka różnica w porównaniu z tym czego doświadczyłam za pierwszym razem! Byłam załamana ale nie przerwałam ćwiczeń i picia oleju.

Co to? I z czym to się je ?

Hashimoto niewiele mówi poza tym, że kojarzy się z Japończykami. I słusznie. Jest to nazwisko człowieka -  japońskiego chirurga pracującego w Berlinie, Hakaru Hashimoto. Co facet ma ze mną wspólnego? Ano niewiele. Tyle że jako pierwszy zdiagnozował zapalenie tarczycy wywołujace jej niedoczynność. Od tego czasu ludziom na całym świecie facet kojarzy się nieprzyjemnie.

Stwierdzenie "Ma Pani Hashimoto" nie oznacza bynajmniej wycieczki do kraju kwitnącej wiśni. Oznacza, że Twoja tarczyca kurczy się i nie pracuje prawidłowo bo atakują ją przeciwciała. Tak, tak Ci strażnicy pilnujący na ogół by nie zaatakowały hordy bakterii i wirusów, zwrócili się przeciwko mojej tarczycy. Wychodzi na to, że zjadam ją sama po troszku. Brr makabryczne to trochę.

Pomijam techniczno-medyczne szczegóły bo nie jestem lekarzem i jakoś nie czuję się powołana do wyjaśniania współczynników wskaźników i tego typu ików. Powiem krótko chorobę rozpoznaje się po zmianie w stężeniu hormonów: wysokim poziomie  TSH i niskim poziomie fT3 lub fT4 oraz po wysokim poziomie przeciwciał TPO i TH. Co to wszystko znaczy? Odsyłam wujek Google i ciocia Wikipedia. Znajdziecie bez trudu. Do tego w obrazie USG widać że tarczyca jest mała.

Skąd bierze się ta choroba? Nie wiadomo. Najczęściej chorują na nią kobiety po 40 roku życia. Pech! W tym roku skończyłam 40-stkę :(
Choroba może być dziedziczna, ale tu pudło! Nie mam nikogo w starszym pokoleniu chorującego na jakiekolwiek schorzenia tarczycy.

Za to w moim najbliższym otoczeniu mam 6 osób z niedoczynnością lub nadczynnością tarczycy w różnym stadium rozwoju i wszystkie w wieku pamiętającym Czernobyl ( ja byłam w podstawówce). Czy ktoś ma jakieś wątpliwości? Ja nie mam żadnych i ślę ukłony do sąsiadów ze wschodu.

Po co to komu i na co?

Na początek słów kilka po co to komu i na co o genezie.

Nie jestem hipochondryczką i nie zamierzam zanudzać Was wynikami moich badań.

Chcę się raczej podzielić odczuciami i poszukać osób które mają problemy podobne do moich. Bo kto lepiej zrozumie chorego niż drugi chory? Ja w każdym razie gdy byłam zdrowa nie rozumiałam gdy ktoś mi opowiadał o takich stanach jakich teraz sama doświadczam.

Postanowiłam więc przez ten blog założyć taką wirtualną grupę wsparcia dla osób chorych na Hashimoto i ich rodzin. Jeśli zmagacie się tez z ta chorobą - piszcie. Może to co pomoże. Możne to co da.

Ja przed Hashimoto